- autor: Trener, 2010-10-02 15:37
-
Dziś na własnym stadionie ulegliśmy Wiśle Puławy 1:3 (1:0) mimo, że na 3 minuty przed końcem był wynik 1:1...
W pierwszej połowie wyszliśmy niesamowicie zdeterminowani. Zagraliśmy bardzo ambitnie i agresywnie. Spowodowało to, że to nasza drużyna osiągnęła przewagę. Udokumentowaliśmy to w 30 minucie. Daleki wykop z bramki Mateusza Iwanka i błąd bramkarza gości zamienił na bramkę Maciek Pasek.
Po zmianie stron wiślacy rzucili się na nas. W 42 minucie osiągnęli swój cel. Po dobrze wykonanym rzucie rożnym i zamieszaniu pod naszą bramką piłka wpadła do siatki. Po tym golu jednak to my ocknęliśmy się i mecz był wyrównany. Niestety w końcówce zabrakło trochę sił i w 67 minucie puławianie zdobyli drugiego gola. Wynik został ustalony w 70 minucie.
Straty bramek były efektem ogromnego zmęczenia, które wynikało z naszej niesłychanie ambitnej postawy w tym meczu. Szkoda, że na ławce rezerwowych mieliśmych tylko trzech zawodników bo z pewnością przy większej liczbie rezerwowych byłaby sznasa dotrzymac wynik remisowy. Ale dla niektórych ważniejsze od meczu ligowego są urodziny, nie trenują ponieważ pada deszcz, lub nie potrafią "zrobic" badań na czas. I to chyba tych właśnie ludzi należałoby rozliczyc za dzisiejszą porażkę, bo gracze będący na boisku zagrali na sto procent swoich możliwości.