- autor: Trener, 2012-05-26 13:40
-
Po pięciu meczach bez porażki na własnym stadionie musieliśmy uznać wyższość zespołu LKP Motor Lublin.
W przyrodzie suma szczęścia wychodzi zawsze na zero. Po szczęśliwych dla nas meczach z Wisłą i TOP nadszedł ten mecz, w którym szczęście było po stronie gości. Obiektywnie patrząc drużyna z Lublina zasłużyła na jednobramkowe zwycięstwo, ale to my mogliśmy zadać decydujące ciosy...
Do przerwy obie drużyny za wszelką cenę chciały opanować pole gry. Niestety lepiej zrobili to goście. Oni mieli optyczną przewagę, grali więcej piłką i stworzyli sobie więcej okazji do zdobycia gola. Zdobyli tego gola w 23 minucie po błędach w naszym ustawieniu, ale trzeba również dodać, że przeciwnik rozegrał bardzo dobrze akcję ofensywną. W tej części gry po raz kolejny świetnie w bramce spisywał się Mateusz Iwanek.
Po zmienia stron tempo trochę opadło. Lublinianie nie atakowali już z taką pasją, a my dochodziliśmy do głosu. I mieliśmy swoje sytuacje. Najpierw po dośrodkowaniu w pole karne w pełnym biegu Michał Domański nie trafił w bramkę uderzając wysoko nad poprzeczką. Jednak w 63 minucie była okazja stuprocentowa. Z lewej strony Dominik Piwowar wraz z Kubą Adamczykiem wyłuskali piłkę obrońcy, po czym ten drugi świetnie zacentrował ją w pole karne rywali. Futbolówka minęła wszystkich obrońców i bramkarza. Dopadł do niej Michał Kowalczyk, jednak mając przed sobą pustą bramkę trafił z 5 metrów w słupek. Dobitka Michała Domańskiego trafiła już w jednego z ofiarnie broniących zawodników LKP. Była to najlepsza sytuacja w meczu szkoda, że popularny "Pacyfik" nie trafił w światło bramki.
Podsumowując ulegliśmy wciąż jeszcze aktualnemu mistrzowi naszego województwa 0:1 po mecz w którym mieliśmy trochę mniej atutów, ale podjęliśmy walkę i z determinacją walczyliśmy do ostatniego gwizdka. Przed nami jeszcze trzy kolejki i w dalszym ciągu mamy szansę wskoczyć na podium. Już za tydzień czeka nas wyjazd do dalekiego Zamościa, miejmy nadzieję że podróż powrotna będzie z uśmiechami na twarzy.